Marzec 2011 mógł się skończyć pobiciem rekordu, jeśli chodzi o wymiar i ilość niszczycielskich klęsk. Trzęsienia ziemi, powodzie, tsunami, wybuchy wulkanów, ekstremalne warunki pogodowe i wiele innych. Jednak nic się nie zbliża się do zagrożenia spowodowanego 12 marca 2011 roku – było to trzęsienie ziemi, które mogło być jednym z najbardziej dotkliwych wszech czasów. Oceniono je między 9,0 i 9,4, w zależności od tego, kogo będziemy słuchać – kolejne wstrząsy spowodowały 310 miliardów dolarów uszkodzenia i odeszło tysiące istnień – ponad sześć tysięcy zabitych i siedemnastu tysięcy których nadal brakuje. Miało to również związek z potencjalnym koszmarem jądrowym.
Pierwszym owocem trzęsienia ziemi było ogromne tsunami, które rozciągało się od Wschodu, aż do zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Ameryce udało się uniknąć tego rodzaju hurtowym zniszczenia jakie widać w Japonii. Japończycy znani są z tego że są przygotowani, jeśli chodzi o takie rzeczy jak trzęsienia ziemi, ale ten wybił ich z tropu. To było po prostu zbyt potężne i stworzyło dodatkowy koszmar tsunami z wysokościami, które wahały się od trzydziestu do osiemdziesięciu stóp.
Trzęsienia ziemi, które zdarzają się na morzu często tworzą najbardziej szkodliwe fale tsunami. Fale tego typu mogą być od trzydziestu do osiemdziesięciu stóp wysokości, gdy trafią do linii brzegowej. Prędkość i moc fali tsunami to coś co jest nieuniknione i katastrofalne dla wszystkiego i wszystkich na swojej drodze. Statki, pojazdy lądowe, budynki i ludzie są często miotany jak małe zabawki w wannie. Nawet naturalne ukształtowanie terenu może być zmienione przez moc tego zjawiska. W następstwie ogromnych fal ludzi i rzeczy łatwo mogą być wciągnięte do oceanu.
Mieszkańcy miast wzdłuż wybrzeża Japonii mieli mało czasu na przygotowanie się do tego, co można uznać jako rekordowe wysokości fal, które torowały sobie drogę w głąb lądu, w przeszłości obszary uważane za bezpieczne wobec tsunami. Jedna fala, która miała dwadzieścia trzy stopy pod względem wysokości ścigała się z prędkością jumbo jeta i udało jej się dostać sześć mil w głąb lądu, zanim zaczęła się cofać. Ludzie, pojazdy i budynki różnej wielkości zostały spustoszone przez gigantyczne fale. Nic nie może stanąć przed tą ogromną siłą natury.
Wraz z przerwą w dostawie prądu, brakiem dostawy czystej wody, niedoborami żywności i tysiącami trupów na plażach wybrzeża japońskiego pojawiła się nagła możliwość katastrofy jądrowej. Kilka budynków reaktorów zostało uszkodzonych w wyniku trzęsienia ziemi. Mimo odważnych wysiłków ze strony pracowników w kilku miejscach doszło do generowania energii jądrowej, zagrożenie unosiło się w powietrzu gorzej niż kiedykolwiek. Premier Japonii, Naoto Kan, staje się coraz bardziej ponury i pesymistyczny, kiedy przemawiał do Japończyków i świata.
Najbardziej frustrujące dla przeciętnego Amerykanina była niezdolność krajowych mediów japońskich do tego by mówili prawdę dotyczącą zakresu problemu nuklearnego przed jakim stała wtedy Japonia i świat. To prawie tak, jakby nie istniało, albo nigdy nie mogło dotrzeć do wybrzeży obu Ameryk. Nawet przywódcy religijni wydawali się ignorować sytuację jądrowej. Większość z nich była bardziej skoncentrowana na wykorzystaniu trzęsienia ziemi i tsunami jako narzędzi pozyskiwania środków do ich indywidualnych programów.
Kilka dni po trzęsieniu ziemi i tsunami w Japonii, jeden krajowy przywódca religijny był w środku rocznego wysiłku pozyskiwania funduszy. Prosząc ludzi, by modlić się za Japończyków….