Pewnego, wiosennego dnia, dokładnie 9 maja 1987 roku w pobliżu Warszawy, a dokładniej, w Rezerwacie przyrody im. Stefana Starzyńskiego, doszło do jednej z najtragiczniejszych katastrof w historii polskiego lotnictwa cywilnego. Katastrofa w lesie kabackim, bo taką nazwę znamy do dziś przyniosła śmierć 183 osób, w tym 11 członków załogi. W katastrofie zginęli oprócz obywateli Polski, również 17 obywateli Stanów Zjednoczonych.
Prześledźmy krok po kroku, jak doszło do tej tragicznej katastrofy w lesie kabackim.
Samolot Polskich Linii Lotniczych LOT – Ił 62M SP – LBG Tadeusz Kościuszko, wystartował z lotniska w Warszawie ok. godziny 10:18. Lot miał zakończyć się po kilku godzinach w Nowym Jorku. Z początku nic nie zapowiadało, że będzie to ostatni lot tego samolotu i ostatnie momenty życia pasażerów i załogi. Do godziny 10:41 lot przebiegał bez zakłóceń.
Około godziny 10:31 załoga samolotu otrzymała informację, aby zwiększyć pułap przelotowy na ok. 31000 stóp (9449 metrów). Mechanik pokładowy natychmiast podjął decyzję o wykonaniu polecenia, zwiększając moc silników do poziomu maksymalnego. Z informacji które posiadamy, lot przy pełnej mocy silników obywał się zaledwie ok. 30 sekund. Po tym czasie, przy prędkości przelotowej 815 km/h i wysokości pułapu 8200 metrów, stwierdzono dekompresje kadłuba, utratę dwóch silników i pożar samolotu. Ił 62M wyposażony był w cztery silniki, był to samolot dalekiego zasięgu, zastępujący przestarzałe Tupolewy 114M. Nikt jeszcze wtedy nie podejrzewał że dojdzie do katastrofy w lesie kabackim.
Kapitan samolotu, Zygmunt Pawlaczyk, niezwłocznie powiadomił o problemie stanowisko kontroli obsługi powietrznej, podejmując decyzję o zejściu z zaplanowanej trasy i zawróceniu samolotu z powrotem do Warszawy. Niestety w trakcie manewru zawracania, stwierdzono awarie w systemie sterowania. O godzinie 10:44 komputer pokładowy podał informację o ugaszeniu silników, więc możliwa stała się procedura zrzutu paliwa, gdyż z taką ilością jaka obecna była w samolocie, nie można było tego dokonać. Po chwili mechanik pokładowy stwierdził, że pracuje tylko jeden z czterech generatorów prądu. W celu nie przeciążania go, wyłączono wszystkie zbędne odbiorniki elektryczne. Niestety awarii uległy również sterowane elektrycznie sterowniki zrzutu paliwa oraz ster wysokości. Pod wpływem niemożności całkowitego zrzutu paliwa, samolot lecący na dwóch z czterech sprawnie działających silnikach, zaczął systematycznie tracić wysokość. Kapitan poprosił wieżę kontroli, lotów na zgodę do lądowania na lotnisku wojskowym w podwarszawskim Modlinie. W oczekiwaniu na zgodę na lądowanie, pułap samolotu spadł do wysokości 3000 metrów a z części ogonowej zaczęły się sypać iskry. Zgoda na lądowanie, została podjęta o godz. 10:54, lecz ze względu na brak informacji o warunkach atmosferycznych i kierunku wiatru, kapitan ponownie zmienił decyzję kierując samolot w kierunku lotniska Warszawa – Okęcie. Lotnisko to, dysponowało wszelkim zabezpieczeniem na wypadek katastrofy. W momencie podjęcia decyzji o lądowaniu na Okęciu, samolot znajdował się na wysokości 2050 metrów z prędkością 495 km/h. Około 10 km. Przed lotniskiem, z samolotu zaczęły odpadać przepalone przez pożar elementy konstrukcji. O godz. 11:08 komputer pokładowy wyświetlił wiadomość o braku możliwości wysunięcia podwozia. Pod koniec lotu, pożar w samolocie rozprzestrzenił się na tyle, że mogło go obserwować nawet ludzie z ziemi. Samolot raz opadał, raz się wznosił. W wyniku opadania, samolot został skierowany w kierunku ziemi, do lasu kabackiego. O godzinie 11:12 samolot zaczął ścinać pierwsze drzewa. Po chwili wskutek zderzenia samolotu z ziemią, uległ on całkowitemu rozpadowi a ostatnie słowa jakie udało się odczytać z czarnej skrzynki brzmiały: „Dobranoc, do widzenia, cześć, giniemy”.
Katastrofa w lesie kabackim była bardzo tragiczna w skutkach. Śmierć poniosły 183 osoby. Była to najtragiczniejsza katastrofa w historii polskiego lotnictwa cywilnego.
Komisja badająca przyczyny katastrof lotniczych stwierdziła, że katastrofa w lesie kabackim była wynikiem zniszczenia jednego z silników. W drugim silniku pod wpływem rozerwania turbiny niskiego ciśnienia, nastąpiło tarcie wałów wysokiego i niskiego ciśnienia, doprowadzając do wydzielenia się dużej ilości ciepła oraz pożaru, który spowodował późniejsze problemy z konstrukcją oraz systemami sterującymi. Katastrofa w lesie kabackim zapoczątkowała wzmożone kontrole samolotów, by nie powtórzyła się więcej tak tragiczna w skutkach katastrofa.