Katastrofy związane ze zniszczeniami masywnych budynków i śmiercią znajdujących się w okolicach zabudowań ludzi naznaczają dzieje całego cywilizowanego świata. Często jednak wydarzenia tego rodzaju towarzyszyły realiom wojennym, kiedy to zniszczenia murów i ofiary w ludziach były efektem ubocznym prowadzenia działań wojennych. Jednocześnie, od początku dziejów budownictwa istnieje realne ryzyko, że przydarzą się katastrofy budowlane – drogą do podobnego wypadku może być popełnienie błędów w planowaniu lub przeprowadzaniu prac. Niekiedy jednak nic nie wskazuje na zbliżanie się niebezpieczeństwa, które jest dziełem nieuwagi i zaistnienia niepomyślnych okoliczności. Tak właśnie rozpoczęła się tragedia, jaka dotknęła kościół jezuitów w chilijskim Santiago w 1863 roku – bardzo niewinnie.
Groźny i okrutny pożar
Kościół, którym opiekowali się miejscowi jezuici, funkcjonował w stolicy Chile od XVII wieku. W dniu, który miał się później zapisać jako szczególnie tragiczny także w skali całej ludzkości, zarówno duchowni, jak też miejscowi wierni, przygotowywali się do uroczystych obchodów święta Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny. Świątynię udekorowano licznymi girlandami, ozdobami wykonanymi z papieru i rozmaitych tkanin, wnętrze kościoła oświetlono zaś za pomocą lamp gazowych, umieszczonych w dość bliskim sąsiedztwie dekoracji. Pod wieczór, gdy w świątyni zgromadziły się już tłumy wiernych, lampa oświetlająca ołtarz nagle przyczyniła się do tego, że ozdoby zgromadzone wokół ołtarza zajęły się ogniem. Pożar zaczął szybko rozprzestrzeniać się po całej zamkniętej przestrzeni, a nieudolnie gaszony dosięgnął w końcu drewnianego dachu. Ludzie w panice zaczęli opuszczać kościół, jednak tłok i niepraktyczne damskie stroje skutecznie spowalniały ruch uciekających. Sytuację komplikował fakt, że boczne drzwi świątyni były zamknięte i jedynym sposobem na ocalenie było dostanie się do głównego wejścia. Jak się okazało, było to zbyt mało: na trzy godziny po zaprószeniu ognia wierni wciąż znajdowali się wewnątrz kościoła, a wówczas do wnętrza świątyni runęła drewniana wieża, która jakiś czas wcześniej zajęła się ogniem.
Bilans katastrofy
Pożar kościoła w chilijskim Santiago postrzegany jest jako jedno z najtragiczniejszych zdarzeń tego rodzaju, jakie kiedykolwiek rozegrały się na świecie. Katastrofa pochłonęła niemal dwa i pół tysiąca ofiar, przyczyniając się do zagłady sporej części miejscowej społeczności. Przyczyną śmierci ludzi, wśród których większość stanowiły kobiety i dzieci, był nie tylko sam ogień: uciekający w panice ludzie tratowali się też nawzajem.