Katastrofa kolejowa w Ryongch’on

22 kwietnia 2004 roku miała miejsce jedna z największych katastrof kolejowych na terenie Korei Północnej. Tuż przy granicy z Chinami, w okolicy miasteczka Ryongch’on, zderzyły się dwa pociągi, załadowane niebezpiecznymi substancjami łatwopalnymi: jeden przewoził saletrę amonową, drugi benzynę. Choć katastrofa dotyczyła bezpośrednio pociągów przemysłowych, ogromną ilość ofiar pociągnął za sobą pożar, który był następstwem zderzenia. Według oficjalnych danych śmierć poniosły 154 osoby, zaś około 1300 osób odniosło obrażenia. Wśród poszkodowanych byli oczywiście przede wszystkim mieszkańcy miejscowości Ryongch’on, wśród których niemal połowę ofiar śmiertelnych stanowili uczniowie tutejszej szkoły. Ponadto zniszczone zostały zabudowania miasteczka, doniesienia mówiły o szkodach na skalę 2 tysięcy budynków. Sąsiedzi polityczni wykazali się solidarnością z Koreą Północną: zarówno Chiny, jak też Korea Południowa pospieszyły z pomocą humanitarną, a także posyłając lekarzy, którzy mogli pomóc przy opatrywaniu setek rannych. Obywatele Korei Południowej przekazali ponadto kwotę o równowartości 9 milionów dolarów, która miała pokryć koszty odbudowy zniszczonego miasta i pomóc jego mieszkańcom.

Próba upozorowanego zabójstwa?

Zamknięta na resztę świata, komunistyczna Korea Północna, starała się zachować wiadomość o katastrofie w tajemnicy. Być może władze obawiały się rozprzestrzenienia się pogłoski o złym stanie technicznym trakcji kolejowej w kraju. Być może nie chciano, by do światowej opinii publicznej dotarła informacja, że przywódca polityczny też był narażony na niebezpieczeństwo utraty życia, skoro korzystał z tej samej drogi kolejowej jeszcze kilka godzin wcześniej, podczas powrotu ze swojej wizyty w Chinach. Tę drugą hipotezę wspiera teoria mówiąca o tym, że wypadek był efektem źle przeprowadzonego zamachu na życie Kim Dzong Ila. Faktem jest, że natychmiast po ogłoszeniu stanu wyjątkowego odłączono międzynarodową łączność telefoniczną, za pomocą której wieści mogłyby zostać rozesłane na resztę globu.

Jakby sam tragiczny wypadek nie przyniósł wystarczającej ilości bolesnych strat w ludziach, jedna osoba straciła życie jeszcze w kilka lat później – w mniemaniu władz odpowiadając za popełnione zaniedbanie. Był to Kim Jong Sam, człowiek, który w 2004 roku pełnił obowiązki ministra kolei. Władze uznały go za całkowicie i wyłącznie winnego katastrofy, a skazanie go na karę śmierci dopełniło rozważań prowadzonych nad tragedią. Istnieją powody by przypuszczać, że kara nie byłaby tak surowa, gdyby w spektrum wydarzeń nie była zaangażowana osoba politycznego przywódcy.

Leave a Reply