Pod koniec wieku XIX transport kolejowy dopiero rozpoczynał swoją historię, a parowozy były synonimem nowoczesnej myśli technicznej. Można zaryzykować stwierdzenie, że nowy sposób pokonywania drogi lądowej nie był jeszcze dostatecznie opanowany przez ludzi, co w pewnym stopniu usprawiedliwiałoby niechciane wypadki. O ile sam wynalazek kolei wprawiał w zachwyt i zdumienie nad ludzką myślą techniczną, o tyle katastrofy związane z tym środkiem lokomocji wzbudzały emocje porównywalne z tymi, jakich niegdyś doznawano wobec klęsk naturalnych. Oto maszyna, która miała być znaczącym usprawnieniem życia codziennego i udoskonaleniem cywilizacyjnym, wymknąwszy się spod kontroli okazywała się przyczyną tragedii, pochłaniającej życie pasażerów. Katastrofa kolejowa z 1895 roku, która rozegrała się na paryskim dworcu kolejowym Montparnasse, przyczyniła się co prawda do śmierci tylko jednej osoby, ale stała się wydarzeniem bardzo symbolicznym. Duży wpływ miało na to zachowanie się fotografii, sporządzonej przez nieznaną osobę, tuż po wypadku. Powszechnie znane zdjęcie przedstawia lokomotywę, która przebiwszy już ścianę dworca, wypadła z poziomu wyższej kondygnacji i upadła na poziom ulicy i znajdowała się w nienaturalnej, pionowej pozycji. Autor tego symbolicznego ujęcia miał w planach stworzenie pocztówek, zawierających widok na fasadę dworca kolejowego. Zupełnym przypadkiem uwiecznił moment katastrofy i jej wizualny efekt końcowy. Ta zupełnie nierealnie wyglądająca scena miała stać się źródłem inspiracji dla artystycznych nurtów surrealistycznych, a dzięki zachowaniu się licznych reprodukcji przypadkowej fotografii, obraz ten na stałe wpisał się do popkultury.
Jak do tego doszło?
Może wydawać się niezwykłe, że do tragedii doszło już na peronie, na końcowej stacji feralnego kursu. Pociąg zbliżał się do miejsca przeznaczenia, przywożąc 131 pasażerów do Paryża z Granville. Maszynista, świadomy kilkuminutowego opóźnienia, postanowił wjechać na peron nieco szybciej, niż powinien, chcąc być może nieco nadrobić stratę czasu. Warto zaznaczyć, że był to człowiek doświadczony w swoim zawodzie, trudno więc powiedzieć, dlaczego wykazał się taką lekkomyślnością. Wskutek nadmiernej prędkości pociąg nie zdołał zatrzymać się w oznaczonym miejscu, ale pomknął dalej po peronie, a spowolniło go dopiero uderzenie w szklaną fasadę, które zakończyło się wypadnięciem lokomotywy na zewnątrz budynku i oparcie się wierzchołkiem o paryską ulicę. Wagony pasażerskie szczęśliwie pozostały na peronie, toteż tylko dwoje pasażerów odniosło obrażenia, prócz nich poszkodowani byli jeszcze dwaj pracownicy peronu i strażak. Najgorszy los spotkał kobietę obsługującą uliczny kiosk z prasą, gdyż było to miejsce, na które spadła lokomotywa. Paryżanka zginęła na miejscu.
Katastrofa była konsekwencją zarówno nierozsądnej decyzji maszynisty, by przyspieszyć tempo maszyny podczas docierania do stacji końcowej, jak też tego, że nie zadziałała część hamulców, podczas gdy te sprawne nie były w stanie zmniejszyć tempa pędzącego pociągu.